O
potędze podświadomości napisano już tyle książek, esejów,
poematów i wywodów, że wystarczy zajrzeć do dowolnej księgarni,
by mieć do wyboru co najmniej 20 pozycji. Dziś chciałam poruszyć
nieco bardziej ukierunkowane wykorzystanie podświadomości, a
mianowicie w odchudzaniu.
Wiemy,
że gdy czegoś bardzo się pragnie trzeba o tym intensywnie myśleć
i wykorzystywać wszystkie szanse, aby to osiągnąć. Myśleć, nie
jako o marzeniu nierealizowalnym, ale nastawiać swoją podświadomość
na osiągniecie sukcesu poprzez myślenie progresywne, optymistyczne
i z wiarą w realizację np. chcę uzyskać ocenę celującą na
egzaminie we wtorek - programowanie podświadomości powinno wyglądać
“uzyskałem/am 6 na egzaminie we wtorek”.
W przypadku odchudzania
jest podobnie. Odchudzanie również można wspomóc
podświadomością np. “15 grudnia ważę 65kg”. Czy stosować do
tego diety odchudzające? Oczywiście, że można, ale nie
jest to konieczne. Bo wszystko i tak zależy od głowy - nawet
najlepsza dieta nie pomoże, jeśli nie uwierzymy w sukces i z góry
założymy porażkę, bo jak wiemy - sposób w jaki myślimy, wpływa
na produkcję określonych związków chemicznych, a te z kolei na
cały organizm.
Gdy
patrzymy na dietę jak na karę, mękę i coś, co musimy sobie
wynagradzać (np.batonikiem), to nie liczmy na powalające efekty
odchudzania. Ale, gdy uwierzymy, że jest to w realne i w naszym
zasięgu i poczujemy się jak ludzie sukcesu, którzy są w stanie
“zobaczyć” osiągnięte rezultaty, to dieta staje się tylko
jednym ze środków. Z takim podejściem dieta staje się łatwiejsza,
nie wymaga nagradzania się, łatwiej być konsekwentnym. A najlepsze
jest to, że sukcesem cieszymy się długo przed jego osiągnięciem.
Więc jak schudnąć? Uwierzyć, że jest to możliwe. Założyć
realną datę do kiedy chcemy osiągnąć określone rezultaty.
Traktować każdy dzień jako ten, który zbliża nas do sukcesu. Dać
sobie szansę i jeść tak i tyle (lub mniej) jakbyśmy już uzyskali
wymarzoną wagę. Powodzenia!